Ładowanie

Wiatraki dzielą Opolszczyznę. Referendum w Olszance zablokowane, Głubczyce zdążyły jako pierwsze – i być może ostatnie

Ferma wiatrowa

Na Opolszczyźnie najprawdopodobniej nie odbędzie się już żadne lokalne referendum dotyczące lokalizacji farm wiatrowych. Wojewoda opolska Monika Jurek unieważniła uchwałę rady gminy Olszanka, która przewidywała przeprowadzenie takiego głosowania. Decyzję uzasadniono istotnym naruszeniem prawa, wskazując, że sprawy planowania przestrzennego nie podlegają rozstrzygnięciom w drodze referendum. Tym samym głosowanie, zaplanowane na 8 czerwca, nie dojdzie do skutku – mimo że ponad 1000 mieszkańców domagało się jego przeprowadzenia.

Referendum nie zastąpi planowania przestrzennego

W decyzji wojewody podkreślono, że lokalne referenda nie mogą zastępować procedur związanych z uchwalaniem planów zagospodarowania przestrzennego. To właśnie te plany, zatwierdzane przez rady gmin, decydują o możliwości lokalizacji farm wiatrowych. Pytanie referendalne w Olszance – „Czy jesteś za lokalizacją i budową farm wiatrowych na terenie gminy?” – mogło prowadzić do rozstrzygnięcia sprzecznego z ustawami o planowaniu przestrzennym i o samorządzie gminnym.

Prawo przewiduje inne, formalne formy udziału mieszkańców w procesie planistycznym: składanie wniosków i uwag, uczestnictwo w publicznych debatach oraz możliwość zaskarżania uchwał planistycznych do sądów administracyjnych. Referendum, którego wynik miałby być wiążący, nie jest dozwolonym narzędziem w tego typu procedurach.

Komitet referendalny nie składa broni

Choć rada gminy prawdopodobnie nie zaskarży decyzji wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, komitet referendalny zamierza dalej walczyć o prawo mieszkańców do wypowiedzenia się w sprawie wiatraków.

– Uważamy, że decyzje w tak ważnych sprawach powinny być podejmowane z poszanowaniem głosu mieszkańców – mówi Marzena Tuziak, pełnomocnik komitetu. – Artykuł 170 Konstytucji gwarantuje obywatelom możliwość decydowania w drodze referendum o sprawach ich dotyczących. Nie godzimy się na ograniczanie tego prawa.

Szczególne oburzenie komitetu budzi fakt, że zaledwie kilka miesięcy wcześniej, 9 lutego, w gminie Głubczyce odbyło się niemal identyczne referendum w sprawie wiatraków. Tam nie było żadnych zastrzeżeń ze strony nadzoru prawnego wojewody. Referendum to było najprawdopodobniej pierwszym i zarazem ostatnim tego typu głosowaniem na Opolszczyźnie, które udało się zorganizować, zanim wojewoda zmieniła stanowisko prawne wobec tego typu inicjatyw.

Gorąca debata i podzielona społeczność

Olszanka znajduje się w sąsiedztwie gminy Grodków, gdzie funkcjonuje już 50 turbin wiatrowych. W samej Olszance cztery firmy energetyczne zabiegają o możliwość zlokalizowania 35 kolejnych, planując ich budowę na terenie 10 sołectw. Firmy podpisują umowy dzierżawy z mieszkańcami i składają wnioski do urzędu.

Pomysł lokalizacji turbin spotkał się z ostrym sprzeciwem części mieszkańców. Zawiązali oni komitet referendalny, który zebrał ponad 1070 podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie głosowania. 15 kwietnia rada gminy przyjęła uchwałę o referendum, mimo że radca prawny ostrzegał o możliwości jej unieważnienia. Pięcioro radnych wyłączyło się z głosowania, ponieważ ich rodziny miały już podpisane umowy z firmami wiatrakowymi.

– Referendum miało nam pomóc zakończyć spory. Chcieliśmy wspólnie zdecydować, czy wiatraki mają być czy nie – mówiła podczas sesji Małgorzata Rosińska z komitetu referendalnego.

Zdecydowana większość wiosek przeciwna wiatrakom

Na tej samej sesji wójt Tymoteusz Drebusch poinformował, że w siedmiu z dziesięciu miejscowości w gminie, zebrania wiejskie opowiedziały się przeciwko lokalizacji turbin. Zadeklarował, że uwzględni te stanowiska w przygotowywanym planie ogólnym zagospodarowania przestrzennego.

Mimo to, poparcie dla inwestycji również jest zauważalne – szczególnie wśród rolników. Wielu z nich liczy, że dzierżawa gruntów pod wiatraki pomoże im przetrwać trudne czasy.

– To dla mnie jedyny sposób, by zabezpieczyć finansowo gospodarstwo – mówi jeden z rolników, który podpisał umowę z inwestorem. – Jeśli nic się nie zmieni, polskie rolnictwo tego nie przetrwa.

Share this content: