Już 22 czerwca mieszkańcy Głubczyc i okolicznych miejscowości staną przed ważnym wyborem. Tego dnia odbędzie się referendum odwoławcze, które przesądzi o dalszym kierunku, w jakim podąży samorząd naszej gminy. Wbrew często pojawiającym się uproszczeniom, referendum nie dotyczy wyłącznie odwołania burmistrza Adama Krupy, ale całej Rady Miejskiej w Głubczycach. Wynik głosowania może całkowicie przemodelować lokalną scenę polityczną i otworzyć drogę do nowych wyborów.
Rada Miejska – ile osób, na jak długo? Możliwe zmiany liczby mandatów i okręgów
Na dzień dzisiejszy Rada Miejska w Głubczycach składa się z 21 radnych. Liczba ta wynika z obowiązujących przepisów ustawy o samorządzie gminnym – Art. 17 Dz.U.2024.1465 – według których:
W skład rady wchodzą radni w liczbie:
- 15 w gminach do 20 000 mieszkańców
- 21 w gminach do 50 000 mieszkańców
- 23 w gminach do 100 000 mieszkańców
- 25 w gminach do 200 000 mieszkańców oraz po 3 na każde dalsze rozpoczęte 100 000 mieszkańców (nie więcej jednak niż 45)**
Zgodnie z danymi demograficznymi, na dzień 31 grudnia 2023 roku Gmina Głubczyce liczyła 20 075 mieszkańców. Co istotne, w ciągu 2023 roku liczba ludności spadła o 263 osoby, a trend ten ma charakter systematyczny. Oznacza to, że istnieje realne prawdopodobieństwo, iż w niedalekiej przyszłości liczba mieszkańców spadnie poniżej progu 20 000, co – zgodnie z ustawą – skutkowałoby zmniejszeniem liczby mandatów w Radzie Miejskiej z 21 do 15.
Warto również podkreślić, że w gminach liczących do 20 000 mieszkańców obowiązują jednomandatowe okręgi wyborcze. Oznacza to, że w każdym okręgu wybierany jest tylko jeden radny – ten, który otrzyma największą liczbę głosów. Taka ordynacja znacząco wpływa na strategię kampanii wyborczych, wzmacnia lokalnych kandydatów i zwiększa bezpośrednią odpowiedzialność radnego wobec mieszkańców danego okręgu.
Tym samym, spadek liczby ludności nie tylko zmniejszy liczbę miejsc w Radzie Miejskiej, ale także zmieni sposób wybierania radnych, czyniąc wybory bardziej spersonalizowanymi i konkurencyjnymi.
Czym jest referendum i co oznacza dla mieszkańców?
Referendum odwoławcze to narzędzie demokracji bezpośredniej – mieszkańcy mają możliwość wyrażenia swojej oceny władzy samorządowej jeszcze przed zakończeniem jej kadencji. Aby referendum było ważne, musi wziąć w nim udział co najmniej 3/5 liczby osób, które głosowały w poprzednich wyborach (w przypadku Głubczyc to około 6 tysięcy wyborców). Jeżeli większość głosujących opowie się za odwołaniem władz, burmistrz oraz cała Rada Miejska zostaną zdymisjonowani, a w ciągu trzech miesięcy odbędą się przedterminowe wybory.
Stanowiska obu stron: demokracja, rozwaga czy zmiana?
Z jednej strony stoi komitet referendalny, który przygotował kampanię informacyjną i gazetkę opisującą powody inicjatywy. Ich przekaz jest jasny: „czas na zmianę”. W ich ocenie obecne władze nie reagują odpowiednio na potrzeby mieszkańców, są bierne i nieprzejrzyste w działaniach. Krytykują także zachowanie burmistrza Krupy, który – jak twierdzą – nie szanuje zasad demokracji, nawołując do bojkotu referendum. Podkreślają, że mobilizacja obywateli to wyraz odpowiedzialności, a nie destabilizacji, jak twierdzi druga strona sporu.
Komitet alarmuje również w sprawie nieprawidłowości podczas głosowań w DPS-ach – jak twierdzą, głosy tam oddawane mogą być wynikiem nacisków i nie do końca dobrowolnych decyzji. Pojawiają się sugestie o manipulacjach i przewadze uzyskiwanej przez burmistrza dzięki głosom osób zależnych od opiekunów. Choć relacje pensjonariuszy są niejednoznaczne, opozycja domaga się pełnej przejrzystości procedur wyborczych w tych placówkach.
Z kolei środowisko burmistrza Adama Krupy oraz część radnych odcina się od samego pomysłu referendum, uznając go za próbę destabilizacji. Burmistrz Krupa w ulotkach i wystąpieniach przedstawia referendum jako zagrożenie dla ciągłości inwestycji, stabilności finansowej gminy i zaufania partnerów zewnętrznych. Wskazuje na sukcesy swojego urzędu: realizowane projekty, rozwój infrastruktury i unijne dotacje. Podkreśla też, że wybory odbyły się niespełna rok temu i to wtedy mieszkańcy wyrazili swoją wolę, którą należy uszanować.

Niemniej jednak należy przypomnieć, ze z ostatnich wyborach samorządowych obecny burmistrz Adam Krupa uzyskał 4 380 głosów, co stanowiło 50,46% wszystkich głosów ważnych, i tym samym zwyciężył już w pierwszej turze. Jego dwie kontrkandydatki zdobyły łącznie 4 301 głosów ważnych, czyli zaledwie o 79 głosów mniej niż zwycięzca.
Komitet referendalny podkreśla, że tak niewielka różnica głosów może budzić wątpliwości, zwłaszcza w kontekście bardzo wysokiego – ich zdaniem nietypowego – poparcia dla burmistrza w głubczyckich Domach Pomocy Społecznej. Według sygnalistów, w DPS-ach Adam Krupa uzyskał poparcie na poziomie 80–90%, co – gdyby zostało potwierdzone jako nieprawidłowość – mogłoby wpłynąć na wynik całych wyborów.
Komitet wskazuje, że tak wąska różnica głosów oraz kontrowersje wokół wyników głosowania w niektórych placówkach stanowią istotny powód do wszczęcia debaty publicznej i organizacji referendum, które – przypomnijmy – dotyczy nie tylko odwołania burmistrza, ale również całej Rady Miejskiej Głubczyc.
Polityczna giełda nazwisk: kto może przejąć stery?
Choć oficjalna decyzja w sprawie ewentualnych nowych wyborów zależy od wyniku referendum, już dziś wielu mieszkańców i środowisk politycznych spekuluje, kto mógłby objąć urząd burmistrza w razie odwołania Adama Krupy. Lista potencjalnych kandydatów jest długa i zróżnicowana:

- Rafał Zwarycz, przewodniczący Rady Miejskiej, postrzegany jako naturalny kontynuator linii Krupy. Choć jego pozycja osłabła po niedawnym konflikcie z przedstawicielką komitetu referendalnego, wciąż dysponuje znaczącym zapleczem.
- Justyna Zielińska z PiS, która w ostatnich wyborach osiągnęła drugi wynik. Publicznie zadeklarowała gotowość do startu i cieszy się poparciem partii.
- Elżbieta Słodkowska, radna poprzedniej kadencji, nie wyklucza startu, choć deklaruje, że jest jeszcze za wcześnie na ostateczne decyzje.
- Mariusz Mróz, były wiceburmistrz i lider Razem dla Głubczyc, pozostaje realistą: mówi o możliwości startu, ale dopiero po wynikach referendum.
- Piotr Soczyński, obecny prezes Centrum Terapii Nerwic, może wrócić do lokalnej polityki, zwłaszcza jeśli dojdzie do przedterminowych wyborów.
- Sylwia Trzebuniak, aktywna lokalnie dyrektorka MOK w Baborowie i sołtyska Zopowych, może zaskoczyć – popierają ją różne środowiska obywatelskie.
- Paweł Buczek, obecny radny, choć nie potwierdza oficjalnie ambicji, przez wielu jest postrzegany jako poważny kandydat.
- Jerzy Naszkiewicz, radny powiatowy z PiS, wskazuje, że wystartuje tylko w razie braku innego kandydata z ramienia swojej partii.
O co naprawdę chodzi w tym referendum?
Referendum to nie tylko głos „za” lub „przeciw” konkretnym osobom. To ocena stylu rządzenia, sposobu podejmowania decyzji, relacji z mieszkańcami i otwartości samorządu. W tle są też głębsze pytania: czy władza wsłuchuje się w głos obywateli? Czy opozycja ma realny wpływ na kształtowanie życia publicznego? Czy mieszkańcy czują się reprezentowani?
Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że frekwencja – a więc mobilizacja mieszkańców – przesądzi o tym, czy głosowanie będzie wiążące. Apelowanie o bojkot przez obecną władzę to jedno, ale niska frekwencja może być też wynikiem zmęczenia polityką czy brakiem zaufania do wszystkich stron.
Decyzja w rękach mieszkańców
22 czerwca Głubczyce znajdą się w centrum uwagi regionu. To mieszkańcy zdecydują, czy obecna władza – burmistrz Adam Krupa i Rada Miejska – powinna kontynuować swoją kadencję, czy też powinno dojść do zmian. Bez względu na wynik, najważniejsze jest, by decyzja została podjęta świadomie i odpowiedzialnie. To nie tylko akt obywatelskiego prawa, ale i obowiązku.
🗳 Referendum 22 czerwca – głosuj świadomie, decyduj odpowiedzialnie.
Share this content: