W najbliższą niedzielę, 22 czerwca, mieszkańcy gminy Głubczyce wezmą udział w referendum odwoławczym, które może zakończyć kadencję burmistrza Adama Krupy oraz obecnej Rady Miejskiej. To drugie referendum w gminie w tym półroczu i kulminacja wielomiesięcznego sporu między częścią mieszkańców a władzami samorządowymi.
Konstytucyjne prawo obywateli
Referendum lokalne to jedno z podstawowych narzędzi demokracji bezpośredniej, gwarantowane przez Konstytucję RP. Daje mieszkańcom możliwość bezpośredniego wyrażenia opinii o swoich przedstawicielach. W przypadku Głubczyc celem głosowania jest ewentualne odwołanie zarówno burmistrza, jak i całej rady miejskiej.
Głosowanie odbędzie się w tych samych lokalach wyborczych, które były używane 1 czerwca podczas II tury wyborów prezydenckich.
Aby wynik był wiążący, frekwencja musi wynieść co najmniej 5321 osób – czyli 3/5 liczby głosujących w ostatnich wyborach samorządowych (wówczas do urn poszło 8869 głubczyczan).
Strategia burmistrza: Im mniej ludzi przy urnach, tym lepiej

Zamiast prowadzić kampanię informacyjną, burmistrz Adam Krupa oraz wspierający go radni przyjęli taktykę zniechęcania mieszkańców do udziału w głosowaniu. W licznych wystąpieniach i materiałach informacyjnych nawołują do bojkotowania referendum, argumentując, że brak frekwencji zniweczy jego ważność.
To działanie spotkało się z ostrą krytyką ze strony przeciwników obecnych władz, którzy uznają je za próbę obejścia woli obywateli i uniknięcie odpowiedzialności.
Co wywołało referendum?
Punktem zapalnym była kontrowersyjna decyzja o budowie farm wiatrowych na terenie gminy – projekt, który ostatecznie został przez władze wycofany. Inicjatorzy referendum argumentują jednak, że to tylko jeden z wielu problemów.
Jak wylicza Danuta Dobroczyńska-Wierzgacz, pełnomocnik komitetu referendalnego, głównymi zarzutami wobec władz są m.in.:
- rozbudowana struktura rady miejskiej (12 komisji problemowych i trzech wiceprzewodniczących),
- nadmierne wydatki na diety radnych,
- brak realnych działań na rzecz rozwoju gminy,
- nierówne traktowanie sołectw,
- oraz brak działań w zakresie pozyskiwania inwestorów.
Pełna lista zarzutów liczy 11 punktów, które zostały złożone wraz z wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Podpisało się pod nim ponad 2000 mieszkańców – znacznie więcej niż wymagane minimum (1651 podpisów).
Wsparcie spoza gminy

Do udziału w referendum wzywali także politycy ogólnopolscy. Paweł Kukiz, poseł i lider Kukiz’15, w trakcie wizyty w Głubczycach zachęcał:
„Miasto jest wasze – pokażcie, że je kochacie. Weźcie udział w referendum, bez względu na to, czy popieracie burmistrza, czy nie”.
Poseł przypomniał także o wcześniejszym referendum przeciwko wiatrakom – ważnym, ale niewiążącym z powodu zbyt niskiej frekwencji. Wówczas aż 84 proc. głosujących opowiedziało się przeciw budowie farm, ale głosowanie nie przyniosło skutków prawnych. Kukiz podkreślił, że każda absencja w referendum umacnia arogancję władzy – jakiejkolwiek by ona nie była.
W podobnym tonie wypowiedział się Kamil Bortniczuk, poseł i szef PiS w województwie opolskim:
„Referendum to wasz sukces. Władze wycofały się z projektu farm wiatrowych dopiero po tym, jak mieszkańcy zaczęli się mobilizować. Teraz macie okazję wyciągnąć wnioski – i to bez względu na to, jak zagłosujecie”.
Decydująca niedziela
Wszystko wskazuje na to, że 22 czerwca może być dniem, który zdecyduje o przyszłości Głubczyc. Czy mieszkańcy zdecydują się skorzystać z przysługującego im prawa? Czy frekwencja osiągnie wymagany próg? I czy obecne władze rzeczywiście zostaną odwołane?
Na te pytania odpowiedź poznamy już w niedzielny wieczór.
Redakcja OGL24.pl zachęca wszystkich mieszkańców do świadomego udziału w referendum – niezależnie od poglądów. Decydujmy wspólnie o przyszłości naszej gminy.
Share this content: